Czerwiec to szczególny miesiąc, obdarowuje nas najdłuższymi dniami w roku. Troszczy się o wszystkich cierpiących na brak czasu, dając im maksymalną ilość jasnych, słonecznych dni. Przez to noce są także wyjątkowe. Ledwie nacieszymy oczy zachodem słońca, a już chwilę później mamy jego wschód. Poza tym… jest i wiosna i lato 🙂
Tym postem zaczynam nową serię wpisów slow life ’owych – „ slow life za miastem ” i podzielę się z Wami pomysłem na zamiejski plener w czerwcu. Na te pierwsze dni lata. I nie martwcie się końcem miesiąca, termin ważności dzisiejszego wpisu jest o wiele dłuższy;)
Będzie o „plażingu na opak”
Idea polega na wypadzie na plażę i spędzeniu tam czasu od wczesnego wieczora aż do rana.
Teraz jest na to najlepszy czas – nie dość, że noce już są ciepłe, to jeszcze najkrótsze – ciemno jest tylko przez jakieś 4 godziny.
Co potrzebujemy?
• ludzi! Im nas więcej, tym lepiej. Najlepiej takich z którymi przegadamy i prześmiejemy się całą noc.
• coś ciepłego, wiadomo. Do ubrania i do jedzenia.
• gadżetów zapewniających komfort i umożliwiających drzemkę, jeśli zachce nam się spać
• a także w miarę dobrej pogody i niemarudnego nastroju;)
Plażowanie na opak testowałam w Międzyzdrojach na nadbałtyckiej plaży ♥
Okazuje się, że noc na plaży jest naprawdę niesamowita. Zaczyna się pięknym zachodem słońca, a potem jest tylko ciekawiej.
Nocne piknikowanie ma niepowtarzalny urok (niestety zdjęcia wyszły za ciemne), wszystko jakoś lepiej smakuje. Szczególnie ciepłe rzeczy, takie jak gotowana kukurydza. Przy okazji – nie zapomnijcie o herbacie, okazuje się, że o pewnej porze, nawet po super ciepłym dniu, przychodzi na nią chęć.
Czas można spędzić przy grach towarzyskich i planszówkach. Jednak u nas, po napełnieniu brzuszków, wszystkim przyszła ochota na sjestę, więc jedno oko, albo nawet i dwa się zamknęły…
Gier nie było, ale za to drzemanie na plaży przy akompaniamencie morza, w cichą noc, nie słysząc z każdej strony krzyczących dzieci i ich rodziców to, coś co absolutnie każdemu polecam ♥
Kilka godzin później zamiast koguta, obudzi Was mewa śmieszka. Słysząc jeszcze w uszach jej ”hehehehehe” otworzycie jedno oko zobaczyć co się dzieje. Uprzedzam, słońca nie zawsze widać, ale i tak kolory są piękne. A zachowując się spokojnie i cicho można zobaczyć parkę lisów, które przybywają na poranną toaletę w morskich falach. Parka okazała się być bardzo urocza, bo podczas gdy jeden lisek się ociągał i dalej pucował pyszczek w Bałtyku, drugi pilnował go i cierpliwie czekał. A potem razem zniknęły na wydmach.
I to może być koniec nocnego plażowania. Tak wcześnie rano na plaży jest naprawdę pięknie. Będziecie jedynymi ludźmi, którzy siedzą o 4 rano na leżaku z książką w ręku. Wtedy czujesz, że „endżojujesz życie”.
Całą przygodę można jeszcze wydłużyć o parę godzin relaksu, długich spacerów i zwiedzania okolicy. Łydki przypomną sobie czym jest dobry spacer po piachu, a Wy nauczycie się po raz kolejny puszczać kaczki, tylko po to, żeby nazajutrz znów o tym zapomnieć. Możecie też iść wzdłuż klifu i wdrapać się na schody z niesamowitym widokiem na plażę. Takie widoki znajdziecie właśnie w Międzyzdrojach.
Pół doby i taki, wydawałoby się niepozorny wypad, może dostarczyć Wam wielu wrażeń. Zmusić do wyjścia ze swojej strefy komfortu. Zawsze okazuje się, że było warto 🙂
Social Menu