hygge

Zeszły rok był dla mnie rokiem książek. I chyba pobiłam swój osobisty rekord ilości lektur przeczytanych w ciągu 12 miesięcy – przynajmniej na przestrzeni kilku ostatnich lat;). Było trochę rozrywki, wiele ciekawostek i całkiem sporo wiedzy.
Dziś wybrałam trzy książki. Lekkie, przyjemne i mądre jednocześnie. Opowiem Wam o lekcjach, jakie wyniosłam z każdej z nich.

 

1. Hygge. Duńska sztuka szczęścia

To już kultowa pozycja autorstwa Marie Tourell Soderberg. Bardzo przyjemna dla oka, esencja duńskiej celebracji życia. Oprawiona w jedną z piękniejszych okładek jakie spotkałam. A w środku każdy znajdzie coś dla siebie: od pomysłów na zimowe wieczory, poprzez porady dotyczące aranżacji przytulnych wnętrz po przepisy na  smakołyki pachnące słodkim dzieciństwem. Dla każdego z nas co innego może być największym odkryciem.

Moje archi-serce podbiła wnętrzarska rada, aby zadbać o każdego domownika tworząc mu przytulny „kąt” – bezpieczne miejsce w którym łatwo się odprężyć. Na przykład fotel w narożniku pokoju. Niby oczywista rzecz, ale czasem zapominamy o takich oczywistościach kluczowych dla naszego dobrego samopoczucia. A potrzeba bezpiecznego kąta zakorzeniona jest w nas bardzo głęboko. Wywodzi się jeszcze z czasów gdy człowiek żył na sawannie w nieustannym poczuciu zagrożenia. Dopiero schronienie z dobrym widokiem na otoczenie zapewniało bezpieczeństwo – zupełnie jak ten dzisiejszy fotel w kącie salonu czy tipi w dziecięcym pokoiku.

Warto, żeby dom – przestrzeń, w której spędzamy mnóstwo czasu, zaspokajała tak podstawowe potrzeby. Bo dopiero wtedy w ludziach odblokowują się pokłady niewykorzystanego potencjału.

 

2. Lean. Droga do minimalizmu

Idealna pozycja dla tych, którzy… nie mają na nic czasu. Napisana przez Tomasza Króla, lekka w przenośni i dosłownie, idealna do czytania „na mieście”.
To historia pracownika korporacji – lean managera, czyli gościa odpowiedzialnego za usprawnianie produkcji. Analizuje on co się dzieje w firmie i wyłapuje elementy procesów, w których następują straty. Następnie wymyśla jak temu zapobiec.
Człowiek ten zorientował się, że dużą część jego codzienności zajmują rzeczy nie dające radości, satysfakcji lub zwyczajnie zbędne. Dlatego postanowił swoje życie prywatne potraktować jak zakład produkcyjny i zastanowić się gdzie są największe straty czasu.
W końcu był specjalistą w tym temacie.

 

Właśnie to podejście – potraktowanie swojej codzienności jak zakład produkcyjny było dla mnie największym odkryciem. Bo tak jak każda firma mamy w życiu swój cel. A jeśli jest on jeszcze nieco mglisty to w pierwszej kolejności należy się nad nim mocno zastanowić.
Znając cel możemy przyjrzeć się każdej aktywności zajmującej nasze 24h i przeanalizować czy poświęcony czas jest jej wart.

 

Popatrz krytycznie na wszystko co robisz. Transport, ruch, czekanie, zapasy, błędy, nadjakość, nadprodukcja. Czy one u Ciebie występują? Nierównomierność? Zmienność? Niewykorzystany potencjał? To czego  nie powinieneś robić po prostu odrzuć. Zastanów się, po co i kto może to zrobić za Ciebie. W krótkim czasie przekaż te czynności wybranej osobie. Pomyśl, jak uprościć to, co musisz robić.

 

Być może nie ma sensu robić wszystkiego mega perfekcyjnie, a 80% da podobne efekty? Może da się coś zrobić inaczej i szybciej? A może wcale nie trzeba?
Pojawią się ogromne obszary wolnego czasu, które będziemy mogli wypełnić aktywnościami, na ktore naprawde chcemy poświęcać swój czas.
Oczywiście nie wszystko co sprawdziło się u bohatera książki będzie odpowiednie dla każdego z nas. Jednak jeśli wciąż brakuje Ci czasu to na pewno warto zapoznać się z taką postawą wobec codziennego funkcjonowania.

 

3. Sztuka prostego życia. 100 wskazówek, jak osiągnąć szczęście i spokój 

Pozycja z tych, które najlepiej czytać po jednej stronie dziennie. Autorem jest Shunmyo Masuno – przeor buddyjskiej świątyni zen w Japonii, będący również projektantem ogrodów zen. Na każdej kolejnej znajdziemy prostą radę dotyczącą codziennego życia. Wskazówki posegregowane na cztery części uczą kolejno jak dodać sobie energii, odwagi i pewności siebie, a także jak radzić sobie ze zmartwieniami i sprawić „aby każdy dzień najlepszy”. Często są to propozycje naprawdę drobnych działań np. aby zwrócić uwagę na to jak spożywamy posiłki – bo dobrą praktyką jest zauważyć smak, docenić tego kto je przyrządził, wyhodował warzywa oraz sam fakt, że mamy co jeść. Innym razem po lekturze zostanie w głowie filozoficzna myśl taka jak ta:

 

(…) ludzie rodzą się, nie posiadając niczego, a jednak ich potencjał jest nieskończony. Dlatego też nie ma się czego obawiać, nie ma się czym martwić.

 

„Sztuka prostego życia” to  rodzaj mapy – seria subtelnych drogowskazów dla tych, którzy poszukują oddechu i równowagi. Autor nie proponuje spektakularnych przewrotów dokonywanych z dnia na dzień.
I to jest największą lekcją – dostrzeżenie wartości w metodzie małych kroków. Obojętnie co chcemy osiągnąć – sukces zawodowy czy zen w codzienności. Kropla drąży skałę, a małe, sukcesywnie wprowadzane zmiany mają większą szansę zostać z nami na stałe. I są ojcami wielkich sukcesów.

 
Te trzy książki nie należą do ciężkich i wymagających jeśli chodzi o sam proces czytania. Przyczynią się jednak do chwili refleksji i pojawienia się w głowie cichego głosu, który będzie zachęcał do dobrej reorganizacji codziennego życia.
A to już może być wymagające 😉

Post Author: Monika | slowcitylife

You may also like

zły

„Zły” Leopolda Tyrmanda – najbardziej miejski kryminał i wehikuł czasu

Na pierwszy rzut to oka klasyczny kryminał: grupa przestępcza, tajemniczy

betonia beata chomatowska recenzja

„Betonia”, czyli 100 lat betonowej historii

Bloki towarzyszą mi od dziecka. Tak jak wielu z Was.

lesio książka joanna chmielewska

Weekend z książką #2 – Lesio

Jeśli jakąś książkę polecają Ci ludzie, z którymi zawsze bawisz

Hej, Miło Cię widzieć :)

Monika Żelichowska