katowice

Lato. Cel wakacyjnej wyprawy – Katowice. Jeszcze tam nie byłam, jadę z ciekawości. Z nadzieją, że zaprzyjaźnię się z kolejnym polskim miastem.

Po co jedziesz? Mówili. Tam tylko Spodek i kopalnie, mówili.
Jak niewiele wiedzieli.

Już od pierwszych chwil Katowice pozytywnie mnie zaskoczyły. Na tle innych dużych miast polski wyróżniają sią zupełnie innym klimatem. Na każdym kroku wyczuwamy silne pragnienie lepszego życia i lepszej przestrzeni. To już nie tylko smutne betonowe osiedla, ale duch kreatywności mieszkańców ukazujący nam się w rozmaitych formach. Na przykład w postaci neonu w zaułku nad kanałem, gdzie zamknięty w okrągłą formę, na różowo-czerwono świeci napis „zachód słońca”. Aktualnie mój osobisty faworyt neonowy.

W przestrzeniach publicznych możemy zaobserwować zarówno starsze, dobrze działające rozwiązania, jak i nowe godne naśladowania elementy architektury i urbanistyki. Robiąc ten krótki spacer po stolicy Górnego Śląska chcę Wam pokazać niektóre z nich. Artykuł podzieliłam na dwie części. W pierwszej wybierzemy się w historyczne rejony miasta, gdzie wciąż w powietrzu unosi się zapach węgla i atmosfera ciężkiej pracy…

 

katowice

 

CZERWIEŃ OKIEN NIKISZOWCA

Nikiszowiec – robotnicza dzielnica dzisiejszych Katowic, wybudowana w latach 1908 – 1918. Swą nazwę zawdzięczała pobliskiemu szybowi kopalnianemu „Nickischschacht”. Przekraczając bramę osiedla mamy wrażenie, jakbyśmy znaleźli się w innej epoce. Jakby zza rogu mieli zaraz wybiec mężczyźni spóźnieni do pracy w kopalni, a zaraz za nimi kobiety niosące pranie i spieszące załatwić codzienne sprawunki. W tym kompleksie dziewięciu 3-kondygnacyjnych, zamkniętych pierścieniowo familoków (budynków wielorodzinnych pracowników ciężkiego przemysłu), na uwagę zasługuje oczywiście założenie urbanistyczne – bardzo ciekawe, sprzyjające zacieśnianiu więzi społecznych – esencja funkcjonalnego i rozważnego projektowania. Architektura neobarokowego kościoła w centrum także robi wrażenie. O Nikiszowcu można by wiele opowiadać, ale ja chcę się skupić na elementach definiujących tą dzielnicę. Takich, które sprawiły, że jest wyjątkowa i rozpoznawalna.

 

katowice

katowice

 

Pamiętacie jak pisałam Wam o detalach charakterystycznych dla miejsca, pokazując kolorowe drzwi Dublina>>>? Nikiszowiec także posiada taki element wyróżniający. Co więcej – jest to przykład wzorcowy. Mowa o czerwonych ościeżach okien – „przyprawie” niesamowicie wyrazistej i identyfikującej na tle nie tylko Katowic ale i całej Polski.

Szkarłatny detal powtarza się na każdej elewacji. Dzięki niemu w ciągu milisekundy zorientujemy się, gdzie jesteśmy. Załóżmy, że wędrując po mieście trochę za długo wpatrywaliśmy się w ekran telefonu. Podnosimy głowę i…  już wiemy: czerwone okna = Nikiszowiec.

Co ciekawe – czerwone ościeża to nie był efekt działań architektów. W czasach wzmożonej aktywności kopalń, w powietrzu unosiło się mnóstwo zanieczyszczeń, które osiadały na elewacjach. Aby łatwiej było utrzymać w czystości okna – fragment muru malowano farbą olejną. Dlaczego czerwoną? Mężczyźni przynosili darmową farbę z kopalni. A tylko taki kolor był dostępny. Dziś osiedle objęte jest ochroną konserwatorską i mieszkańcy mają obowiązek utrzymania tego stanu rzeczy. Co też czynią – przy ładnej pogodzie możemy wypatrzeć lokatorów odmalowujących ościeża swojego mieszkania pędzlem maczanym w krwistej farbie.

 

katowice

katowice

 

MAMY WIĘCEJ

To nie koniec dobrych rozwiązań, które możemy podpatrzeć w Nikiszowcu. Ale najpierw zastanówmy się… czy zdarzyło wam się kiedyś analizować, która klatka lub blok spośród kilku takich samych należą do znajomego, u którego ostatni raz byliście na domówce w 2015? Patrzysz w prawo, patrzysz w lewo i masz wrażenie że komuś się ctrl+v zawiesiło. Niezbyt komfortowa sytuacja, prawda?

Jak możecie zobaczyć na zdjęciach, całe założenie urbanistyczne Katowickiej dzielnicy ma charakterystyczną zabudowę z czerwonej cegły. Jednak, jak już przekonaliśmy się na własnej skórze, zbyt jednolita architektura mogłaby być przyczyną pomyłek i zabłądzeń mieszkańców. Ok, czerwone okna definiują nam dzielnicę, ale czy można pójść o krok dalej? Projektanci Georg i Emil Zillmannowie sprytnie rozwiązali ten problem zaopatrując budynki w detale o różnorodnym charakterze. Wszystkie spójne w wyrazie familoki różnią się zastosowanym walorem: odmienny kształt okna, rozmaite balkoniki lub wykusze o czasem fikuśnych kształtach, różne zwieńczenia wejść czy charakterystyczne zdobienia zastosowane na budynkach. Widać to doskonale na zdjęciu projektu elewacji (wybaczcie słabą jakość, ale koniecznie chciałam się podzielić).

 

katowice

katowice

katowice

katowice

katowice

 

Wśród tych wyróżników znajdują się także bramy wjazdowe na osiedle oraz „wieżyczka” przy placu centralnym. Domy różnią się między sobą, a miejska legenda głosi, że nie ma dwóch takich samych portali wejściowych. Są to bardzo cenne zabiegi, o których dziś się często zapomina budując nowe osiedla identycznych budynków. Mieszkańcy Nikiszowca są lokatorami zindywidualizowanych domów, nie grozi im poczucie dezorientacji wśród jednakowych kwartałów, a dziecko nie pomyli drzwi swojej klatki wracając do domu od kolegi.

Kończąc wątek tego zachwycającego osiedla dodam też, że na jego terenie znajduje się stara pralnia, będąca teraz małym muzeum. Bardzo polecam je odwiedzić. Dowiemy się tam, jak wyglądało życie mieszkańców dawnego Nikiszowca, gdzie ważnym punktem na mapie życia towarzyskiego była właśnie pralnia. Ciekawe!

katowice

 

ZIELONY NIE TYLKO ŻOLIBORZ

Jeszcze na chwilę zatrzymajmy się w czasach dawnych osiedli robotniczych. W końcu gdzie, jak nie w stolicy kopalń rozmawiać na ten temat? Druga robotnicza dzielnica, o której chcę opowiedzieć – Giszowiec – także powstała na początku XX  wieku. Na mapie miasta zlokalizowana jest w bliskim sąsiedztwie Nikiszowca. Osiedle zaprojektowane przez tych samych architektów co Nikiszowiec, powstało w myśl idei miasta-ogrodu, której autorem jest Ebenezer Howard. Pomysł na tego typu rozwiązanie narodził się pod koniec XIX wieku i był odpowiedzią na trudne warunki, w których mieszkali robotnicy. Ścisk, brak światła dziennego, słabe standardy higieniczne – nic przyjemnego.  Miasto-ogród było w założeniu osiedlem satelickim będącym  namiastką wsi w mieście. Miało zapewnić mieszkańcom komfort życia.

 

katowice

katowice

 

Podstawowym założeniem i atutem osiedla jest duża przestrzeń zieleni publicznej. Giszowiec „tonie w zieleni”.  Na uwagę zasługuje także architektura wywodząca się z typowej chaty chłopskiej tamtego okresu. Sercem założenia urbanistycznego Giszowca był rynek, z którego odchodziły cztery drogi krzyżujące się następnie z drogami okrążającymi. Trzecia droga okrążająca biegła po obwodzie osiedla.

Projektowanie dużych terenów zielonych pomiędzy przestrzeniami mieszkalnymi jest do dziś pożądanym aspektem idei miasta-ogrodu i zasługuje na uwagę. Chociaż od przeszło stu lat mamy świadomość profitów wynikających z zieleni w mieście, to nadal temat ten jest bardzo często zaniedbywany.

Niestety, z Giszowca do dzisiejszych czasów uchowała się zaledwie 1/3 zabudowań. W czasach PRL’u  ze względu na duże potrzeby mieszkaniowe pracowników pobliskiej kopalni, duża część zabudowań została wyburzona i zastąpiona 10-piętrowymi blokami z wielkiej płyty.
Rozwój bywa jednocześnie cofaniem się w rozwoju…

 

 

katowice

 

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Na dalszą wędrówkę, w której przeniesiemy się do nowych Katowic, zapraszam już niedługo w drugiej części artykułu. Zobaczymy między innymi jak stare dzielnice potrafią inspirować architektów i co może powstać w miejscu starej kopalni:).

Post Author: Monika | slowcitylife

You may also like

naturalny plac zabaw hamburg

W trosce o najmłodszych – naturalny plac zabaw

Kiedy słyszysz ” plac zabaw ” jaki obraz pojawia się

zielone korytarze

Zieleń oczywista tak jak chodnik…? Czyli o Idei Zielonych Korytarzy

Setki badań, tysiące dowodów. Dziś już chyba nie ma osoby,

archi-zbrodnia

Jak zabić parter? Archi-zbrodnia deweloperów

„Mieciu dorysuj okna, żeby ten monumentalny parter nie straszył na

Hej, Miło Cię widzieć :)

Monika Żelichowska