Kojarzysz ten moment, kiedy idziesz ulicą: po lewej kamienice, po prawej kamienice i nagle bum! Pustka!
Brakuje jednego puzelka w tej zgrabnej układance pierzei ulicznej…
Polskie miasta są po licznych przejściach. Efektem wojennych bombardowań oraz późniejszej modernistycznej urbanistyki są luki w śródmiejskiej zabudowie. Przestrzenie, które wydają się nie pełnić żadnej konkretnej roli. Zapomniane, zaniedbade. Można je oczywiście zabudować, często tak się robi, ale dziś spójrzmy na alternatywę korzystniejszą dla mieszkańców wspomnianej ulicy.
Ratunkiem dla takiej ”ziemi niczyjej” może być stworzenie PARKU KIESZONKOWEGO (ang. pocket park).
Czym jest park kieszonkowy?
Najprościej mówiąc jest to miniaturowy park – przestrzeń publiczna dostępna dla wszystkich. Taki park nie potrzebuje wielkich dedykowanych terenów – może powstać wszędzie, gdzie jest wolny kawałek gruntu. Wystarczy mała, niezabudowana parcela.
„Przecież to zwykły skwer”
Nie do końca. Park kieszonkowy ma być rzeczywiście parkiem, tyle że w wersji mini. Ma być przestrzenią do użytkowania, nie tylko oglądania i obchodzenia dookoła. Mile widziane są drzewa, zaciszne zakątki dla tych, którzy pragną się zaszyć. Różnorodna roślinność – gatunkowo i wysokościowo. Wszystko zależy od kreatywności projektanta.
Przykładem takiego rozwiązania jest park w Berlinie przy Florastraße (na zdjęciach). Zaaranżowany w miejscu załamania linii zabudowy. Cechą charakterystyczną tego parku są rzeźbiarskie elementy małej architektury inspirowane meblami. Park stał się zielonym salonem, zachęcającym do posiedzenia z książką na powietrzu – zamiast w domowym zaciszu. Taki dizajn to jedna z nieskończonej liczby możliwości aranżacyjnych dla parków kieszonkowych. Innymi pomysłami są połącznia parku z mini placem zabaw, miejscem do ćwiczeń czy przestrzenią relaksu z wkomponowaną wodą. Przyznacie, że zwykły skwer obsadzony kwiatami nie robiłby tak dobrej roboty.
Warto zwrócić uwagę na to nowe dla polskich miast rozwiązanie. Szczególnie, kiedy mamy do czynienia z gęstą zabudową śródmiejską, gdzie nie ma możliwości stworzenia nowych dużych terenów zielonych. Park kieszonkowy może być jedyną formą ratunku dla mieszkańców zatłoczonych części miast, którzy są spragnieni bliskości zielonej enklawy.
I myślę, że „dziura” w pierzei ulicznej, do tej pory prezentująca się jako błotnisty teren rozjeżdżony przez niemające gdzie się podziać samochody, z tak samo bezpańskimi kontenerami na śmieci, „obsadzona” chwastami – nadaje się do tego idealnie:).
Social Menu